poniedziałek, 21 marca 2011

W imię wyższych celów – Parada Zwycięstwa 8 czerwca 1946

Mimo że Polacy walczyli na niemal wszystkich frontach II Wojny Światowej będąc ważnym punktem wielu operacji militarnych, niejednokrotnie decydując o ich powodzeniu, nie zostali zaproszeni na Paradę Zwycięstwa, która odbyła się 8 czerwca 1946 roku w Londynie.



Jakże puste wydają się zatem słowa wypowiedziane 8 maja 1945 roku przez króla angielskiego Jerzego VI do prezydenta RP na uchodźstwie Władysława Raczkiewicza:
„Narody brytyjski i polski wspólnie walczyły przeciw brutalnemu wrogowi w ciągu pięciu tragicznych lat. [...] Dzielni polscy żołnierze, marynarze i lotnicy walczyli obok moich sił zbrojnych w wielu częściach świata, wszędzie uzyskując ich wysokie uznanie. W szczególności, my w tym kraju - z wdzięcznością wspominamy rolę odegraną przez polskich lotników w Bitwie o Wielką Brytanię, którą cały świat uznaje za przełomowy moment w wojnie. Jest moją najszczerszą nadzieją, że Polska uzyska nagrodę za całą jej odwagę i ofiarność..."


Nadzieja nadzieją, lecz jak niejednokrotnie pokazała historia, Naród Polski został ponownie poświęcony w imię wyższych celów i nie chodziło tu tylko o niekorzystne podziały terytorialne lecz o odmówienie złożenia hołdu żołnierzom, których jedynym celem było przywrócenie wolności swojemu krajowi i jego mieszkańcom. Brytyjczycy za wszelką cenę nie chcieli zaogniać relacji między sobą a ZSRR, który to uważał terytorium Polski za swoją strefę wpływów. Ewentualny udział Polskich Sił Zbrojnych w Paradzie Zwycięstwa nie mógł się podobać radzieckim dygnitarzom, którzy doskonale zdawali sobie sprawę, że wojska polskie które miały się pojawić na uroczystości nie były powiązane z nowymi komunistycznymi władzami w Polsce, a tym samym ich nie reprezentowały. Poza tym w grę wchodził fakt, że polskie władze na uchodźstwie były bardzo niezadowolone z rozstrzygnięć politycznych jakie dokonały się w Polsce i głośno je krytykowały. Wiele kontrowersji budził natomiast udział w paradzie żołnierzy z Meksyku, sanitariuszy z Fidżi oraz policjantów z Libanu. W brytyjskim parlamencie bardzo głośno na ten temat wypowiadały się opozycyjne środowiska, których liderem był Winston Churchill, będący w czasie wojny niekwestionowanym przywódcą Imperium Brytyjskiego.
"Wyrażam głęboki żal - mówił Churchill - że żaden z oddziałów polskich, które walczyły u naszego boku w tylu bitwach i które przelały swoją krew dla wspólnej sprawy, nie zostały dopuszczone do udziału w Paradzie Zwycięstwa. Będziemy w tym dniu myśleli o tym wojsku. Nigdy nie zapomnimy o ich dzielności ani o ich bojowych wyczynach, które związane są z naszą własną sławą pod Tobrukiem, Cassino i Arnhem" .

W wyjaśnieniach jakie zostały złożone na wniosek opozycyjnych parlamentarzystów, przedstawiono informacje, z których wynikało, że na uroczystość zostali zaproszeni piloci z polskich dywizjonów lotniczych walczących pod dowództwem RAF-u, oraz że wystosowano pismo do rządu polskiego w Warszawie z prośbą o wydelegowanie oddziału reprezentacyjnego Ludowego Wojska Polskiego. Zwrócono również uwagę, że zaproszenie wystosowane do nowo utworzonych władz polskich było polityczną koniecznością, a brak zaproszeń dla formacji wojsk lądowych i marynarki wojennej walczących na zachodzie wynikało z konieczności wypracowania rozsądnego kompromisu w tej drażniącej sprawie. Wyjaśnienia te spotkały się z falą krytyki, a co bardziej skrajni działacze opozycyjni twierdzili, że decyzja jaka zapadła, była z moralnego punktu widzenia błędną. Opozycjoniści, jak pokazała historia, niewiele się pomylili ponieważ na dzień przed paradą nie pojawiły się ani oddziały Ludowego Wojska Polskiego, ani polscy piloci walczący pod egidą RAF-u.


Brak oddziałów polskich na Paradzie Zwycięstwa odbił się na zachodzie szerokim echem. O ile brak oficjalnej reprezentacji nowego rządu polskiego nie zasmucił przedstawicieli krajów zachodnich, o tyle brak niedawnych towarzyszy broni spotkał się z falą krytyki skierowaną w stronę odpowiedzialnych za tę „zdradę”. Zewsząd napływały słowa żalu, niezrozumienia oraz krytyki tej decyzji. Brytyjski polityk Harold Macmillan napisał w liście do gen. Władysława Andersa, że 8 czerwca myślami będzie z żołnierzami II Korpusu, ale jego radość i duma Brytyjczyka z powodu wykluczenia Polaków z parady będzie "łączyła się u mnie z uczuciem smutku, a nawet wstydu". Podobne treści napływały z wielu zakątków świata. Nie mniej nie zmieniało to faktu, że wielu zwykłych żołnierzy, bohaterów torujących własną piersią idee wolności narodu polskiego, zostało ograbionych w sposób kunktatorski z przywileju chwały i godności zwycięzcy. Pamiętajmy zatem o ludziach, o których zapomniano w związku „z koniecznością znalezienia kompromisu w tej drażliwej sprawie”.