niedziela, 29 stycznia 2012

„Teoria o Rzymskim pochodzeniu Litwinów w historiografii polskiej” Poglądy na kulturowe i społeczno - polityczne tło genezy i rozwoju legendy.

Wiele narodów w trakcie swojej historii przeżywa potrzebę odszukania własnych korzeni. Najczęściej spowodowane jest to wieloma nachodzącymi się w międzyczasie czynnikami, które wywołują reakcje grupy najbardziej zainteresowanych danym zagadnieniem ludzi. Po zasianiu ziarna ciekawości następuje jego powolna ewolucja, mająca na celu poszukiwanie formy, która  w sposób najpełniejszy zadowoli największą możliwą ilość przedstawicieli danego narodu. Powyższy, krótki opis zdarzenia, które wydarzyło się na Litwie, będzie zapewne idealnie pasowało do innych narodowości, wszak każda z powstałych legend dotyczących powstania danego narodu ma na celu sławienie dumnych i potężnych przodków, od których dany naród się wywodzi. Nie inaczej sytuacja miała miejsce w przypadku Litwinów. Mimo tego, że Wielkie Księstwo Litewskie terytorialnie dość znacznie przewyższało Polskę, to jednak kulturowo stali nieco z tyłu, co oczywiście nie podobało się tamtejszej elicie i nie ma się czemu dziwić. Nikt nie chce być uważany za tego drugiego, dlatego też Litwini zabiegali aby być traktowanym w sposób należny.


Przyczyny jakimi się kierowali twórcy legendy nie są możliwe do jednoznacznego określenia, ponieważ nie jesteśmy w stanie określić kto był autorem całego mitu. Jest kilka równie prawdopodobnych opcji i każda z nich wydaje się kierować nieco innymi motywami w stworzeniu legendy. W artykule pani Elżbiety Kulickiej pt. „Legenda o rzymskim pochodzeniu Litwinów i jej stosunek do mitu sarmackiego” autorka zwróciła uwagę na hipotezę pani Marii Zachary – Wawrzyńczyk, która uważa, że autorami legendy nie są Litwini lecz Krzyżacy, którzy dopuścili się sfabrykowania całej historii celem osiągnięcia własnych korzyści. W związku z faktem, że Krzyżacy uważali się za spadkobierców tradycji i kultury Imperium Rzymskiego, postanowili ogłosić plotkę o tym, że Litwini są spadkobiercami kultury rzymskiej i sami pochodzą od Rzymian. Nieco inaczej postrzegana jest sprawa przybycia na te tereny Rzymian, ponieważ autorka tezy nie mówi o przybyszach rzymskich uciekających ze swojej ojczyzny, lecz o przybyłych w te tereny Legionów Rzymskich. Krzyżacy usprawiedliwiali swoje działania na wiele różniących się od siebie sposobów. Mógł to być ich kolejny tego typu zabieg do przeprowadzonej przez siebie agresji na tereny należące do Litwy. Z artykułu dowiadujemy się jeszcze, że informacja ta została rozpuszczona w pierwszej połowie XIV wieku. Aby uzyskać więcej informacji na temat tezy pani Zachary Wawrzyńczyk musimy dotrzeć do jej artykułu pn. „Geneza legendy o rzymskim pochodzeniu Litwinów”. W tekście natrafiamy na rozważanie dotyczące kroniki Dusburga oraz wzmiance o rzymskich przybyszach, która została w niej zawarta. Autorkę zaintrygował fakt, że na początku XIV wieku kronikarz języka niemieckiego podjął temat, który ok 150 lat później stał się niezwykle popularny wśród szlachty litewskiej. Według jej rozważań treści zawarte w kronice, będącej  de facto dedykowanej Wielkiemu Mistrzowi Zakonu Krzyżackiego, były doskonale znane i akceptowane wśród elit krzyżackich. Następnie autorka zadaje sobie pytanie o cel, jaki z pewnością krył się za tą informacją, cel, który miał przynieść bliżej nieokreślone korzyści dla Zakonu. Z informacji zawartych na początku akapitu dowiedzieliśmy się jaki cel przyświecał braci zakonnej w rozpowszechnianiu tego typu informacji, lecz w artykule Zachary – Wawrzyńczyk podana jest informacja bliźniaczo podobna do tej z kroniki Dusburga. Autorka podaje nam, że w znanych kronikach niemieckich z XI wieku była analogiczna informacja dotycząca wyspy Wolin, przedstawionej w kronice jako Julin założonej przez Juliusza Cezara. W tejże też kronice zawarte były informacje, że Cesarstwo Niemieckie jest spadkobiercą Imperium Rzymskiego, a co za tym idzie, może żądać zwrotu ziem, a jeżeli jej roszczenia nie zostaną uwzględnione to usprawiedliwione będą akty agresji zmierzające do odzyskania terenów prawowitym właścicielom jakimi uważali się Niemcy. Mając powyższe na uwadze autorka przedstawia nam jak mogła zostać wykorzystana legenda oraz jak przebiegał w tych warunkach jej rozwój. Otóż na samym początku, kiedy Krzyżacy rozpoczęli podbój Żmudzi oraz Litwy, usprawiedliwiali swoje postępowania, tłumacząc, że są prawowitymi spadkobiercami tych ziem. Litwini jednak nie przyjęli tego argumentu i dalej stawiali opór, zwłaszcza, że nie ufali Krzyżakom. Dalej autorka podaje, że Litwa była wtedy krajem, w którym nie odczuwano potrzeby wiązania się w jakikolwiek sposób z zachodem. W dalszej części dowiadujemy się, że szerzenie przez Zakon legendy na terenach litewskich musiało zapaść w pamięć Litwinów, a wypłynęło dopiero wtedy kiedy wystąpiła taka potrzeba. Elity litewskie odczuwając coraz bardziej narastającą rywalizację z elitami polskimi, z której wychodziły częściej jako strona pokonana, stanęły naprzeciw problemowi związanemu z brakiem informacji na temat swoich przodków. W połowie XV wieku pojawił się pierwszy pełniejszy przekaz, którego autorem był znakomity Polski Koronkarz – Jan Długosz. M. Zachara – Wawrzyńczyk twierdzi, że nie jest dziwnym, że przekaz ten pojawił się po raz pierwszy w polskiej kronice, lecz świadczy to o antypolskiej wymowie mitu oraz o tym, że był on często rozpowszechniany na polskich terenach. W dalszej części, jakby na podsumowanie swojego wywodu, autorka stwierdza, że Litwini, działaniami opisanymi powyżej, chcieli udowodnić, że są w stanie samodzielnie budować swoje Państwo bez pomocy sąsiadów, którymi byli Polacy i Rusini. Natomiast, co do wzmianki Dusburga, autorka jest zdania, że dzięki niej zrozumienie całej legendy jest łatwiejsze, a jej dalszy rozwój przebiega w sposób bardziej zrozumiały.
Wiele wskazuje, że Dusburg przyczynił się w sposób niebagatelny w rozwój świadomości Litwinów na temat swoich przodków, lecz czy tak naprawdę było? Wiele wątpliwości ma w tym aspekcie Elżbieta Kulicka. Wskazuje ona, że Dusburg w interesującym nas fragmencie swojej kroniki, w sposób cząstkowy wskazał, że mieszkańcy tych terenów, czyli między innymi Prusowie, a także pozostałe narody Liwońskie, oddają cześć bogu zwanego Kriwe. Miejsce, w którym znajdowała się świątynia lub inne pomieszczenia lub otwarte tereny, spełniające funkcję świątyni, było miasto Romowe, które skojarzono z Rzymem. Autorka jest zdania, że informacje, które zostały zawarte w kronice są zbyt cząstkowe aby móc sądzić o ich znaczeniu w planach zakonnych ukierunkowanych na podporządkowanie sobie terenów  na wschód od granic państwa krzyżackiego. Autorka uważa, że gdyby autor nosił się z zamysłem wskazania informacji o przybyciu na te tereny Rzymian, wtedy jego przekaz zapewne byłby dużo bardziej rozbudowany oraz w sposób jasny przedstawiałby słuszność strony Krzyżackiej w działaniach zmierzających do odzyskania dziedzictwa swoich przodków. Autorka na dowód swojej tezy przedstawia fakty, które potwierdzają, że Zakon nie musiał dorabiać kolejnej ideologii usprawiedliwiającej jego postępowania na tych ziemiach, ponieważ już od dawna cesarstwo nadało wszystkie ziemie zamieszkałe przez pogan przywilejem cesarza, o który poprosił Wielki Mistrz Zakonu Krzyżackiego Henryk von Hohenlohe. Kulicka, ciągnąc dalej swój wywód, stwierdza, że skoro Litwa w dalszym ciągu była narodem pogańskim, to nie było konieczności aby powoływać się  na jego rzymskie pochodzenie. Dalej dodaje, że tak samo postąpiono z Prusami, których ziemie zostały nadane zakonowi przywilejem z Katanii w roku 1224 przez cesarza, co Krzyżacy wykorzystali, nie bawiąc się w szczególnie wysublimowaną dyplomację. W dalszej wierszach artykułu, autorka stwierdza, że opinia Dusburga o tym, że Romowe wywodziło swoją nazwę z Rzymu nie jest dostatecznym dowodem na to, że jego mieszkańcy byli potomkami przybyłych przed laty Rzymian. Więcej racji przyznaje opinii, że było to porównanie wynikające  z podobieństwa obu nazw oraz funkcji siedzib najwyższych władz religijnych, jakie pełniły miasta w swoich kulturach. Kolejnym aspektem jaki porusza autorka jest wzajemne porównanie obu religii, co należy zinterpretować jako uświadomienie potęgi kultu pogańskiego rozprzestrzenionego na bardzo dużym obszarze i niewątpliwie niosącego z tego tytułu wiele zagrożeń dla kultury chrześcijańskiej. Przechodząc do podsumowania swojej wzmianki na temat krzyżackiego autorstwa legendy, Kulicka zauważa, że w średniowieczu istniała tendencja do zestawiania podobnie brzmiących nazw własnych, która to jednak była najczęściej jedynie zabiegiem stylistycznym autorów. Ponadto autorka stwierdza, że niepełna wzmianka w kronice Dusburga w żaden sposób nie może być dowodem na to, że Krzyżacy byli autorami i pierwszymi propagatorami mitu. Nie wyklucza jednak, że  informacja pochodząca z kroniki Dusburga mogła zainspirować dalsze pokolenia i doprowadzić do stworzenia legendy.
Jak widać zasług Dusburga w stworzeniu podwalin pod powstanie mitu o rzymskim pochodzeniu Litwinów nie da się jednoznacznie określić. Nie wiadomo czy było to celowe działanie autora, czy też przypadek. Jeżeli był to przypadek to z dużą dozą prawdopodobieństwa nie miał na celu rozpowszechniania tego dalej oraz zapewne nie spodziewał się, że jego krótka wzmianka wprowadzi tak wiele zamieszania wśród tak wielu wybitnych uczonych, którzy zajmowali się na przestrzeni dziejów tymże zagadnieniem. Ponadto, jeżeli nie podał tego stwierdzenia celowo, to też wydaje się że w zamyśle autora nie miało ono służyć do żadnych konkretnych celów politycznych. Jeżeli jednak uczynił to celowo, to możemy mówić tu o dużej zręczności autora w przekazywaniu informacji.
Jan Długosz, wybitny Polski kronikarz, jako pierwszy w historii dokonał pełnego opisu legendy o rzymskim pochodzeniu narodu litewskiego, lecz jak zgodnie twierdzą uczeni nie był on z pewnością jego twórcą. Kulicka uważa, że Długosz zapewne dokonał tylko przekazu na kartach swej kroniki, informacji, które znane były mu z wierszowanego przekładu Kroniki Dusburga, napisanego przez Jeroschima. Twierdzi ona również, że Długosz nie był autorem mitu, a to z powodu jego powszechnie znanej niechęci do Litwinów. Można również założyć, że Długosz nie konsultował się z żadnym kronikarzem pochodzenia litewskiego, ponieważ wersja jego legendy nieco różni się od tej, która wykrystalizowała się na terenach Wielkiego Księstwa Litewskiego. Można więc założyć, że swoją wiedzę na ten temat czerpał z ustnych przekazów.
Pomimo faktu, że Długosz uznawany jest za pierwszego, który zdecydował się na opisanie mitu, uczeni nie biorą pod uwagę jego autorstwa. Jan Jurkiewicz  w napisanym przez siebie artykule pn. „Legenda o Rzymskim Pochodzeniu Litwinów w Świetle Historiografii. Czas Powstania i Tendencje Polityczne” wskazuje, że Józef Ignacy Kraszewski, który jako jeden z pierwszych zajął się rzetelnym badaniem legendy, był zdania, że na terenach Litewskich od wielu lat istniało ludowe podanie, które było przekazywane z pokolenia na pokolenie, mówiące o przybyszach z zachodnich stron. Dopiero w XV wieku litewscy autorzy Latopisów zaczęli się dużo bardziej interesować zasłyszanym wątkiem. Dowiadujemy się, że Kraszewski był zdania, że wątek o rzymskim pochodzeniu był wykorzystywany celem dogodzenia próżności możnowładców litewskich. Nieco dalej wskazuje, że historia ta mogła znaleźć swój początek po Unii Horodelskiej, kiedy to szlachta Litewska odczuła pewnego rodzaju upokorzenie z nieposiadania własnych herbów. Unia horodelska została zawarta w 1413 roku pomiędzy stroną litewską i polską. Unia potwierdzała wolę obu narodów w procesie dalszego umacniania wzajemnych więzi, przy jednoczesnym zachowaniu odrębności narodowych. Litwini obiecali, że po śmierci księcia Witolda nie poczynią żadnego wyboru bez porozumienia ze stroną polską. Strona Polska natomiast poczyniła analogiczne postanowienie, w którym obiecała, że wybór nowego króla Polskiego zostanie dokonany w porozumieniu ze stroną litewską. Ponadto zobowiązano się zwoływać wspólne sejmy. Z perspektywy omawianego zagadnienia wszystkie przedstawione powyżej ustalenia zeszły na drugi plan, ponieważ jednym z ustaleń było przyjęcie do polskich rodów herbowych 47 rodzin bojarskich o wyznaniu rzymskokatolickim.
W artykule Jurkiewicza dowiadujemy się, że Kraszewski uznał, iż pojawienie się w legendzie zacnych rodów oraz wymienienie w niej herbów pozwala sądzić, że mit powstał w niedługim czasie po Unii Horodelskiej. Litwini chcieli pokazać, że też posiadają własną tradycję oraz szlachetne pochodzenie, może nawet szlachetniejsze od polskich możnowładców. Najbardziej prawdopodobną datą powstania legendy jest rok 1451, kiedy to Litwini odrzucili nadane im herby. Autor stwierdza, że Litwini zdecydowali się na ten krok, ponieważ rozgniewali się na Polaków.
W podobnym tonie wypowiada się Kulicka. W artykule poświęconym zagadnieniu legendy dowiadujemy się, że w połowie XV wieku musiała powstać koncepcja za pomocą, której Litwini mogli ukazać swoje szlachetne pochodzenie. Autorka twierdzi, że tworzenie legendy nabrało odpowiedniego rozpędu podczas trwającego konfliktu pomiędzy Litwą a Królestwem Polskim. Dowiadujemy się, że śmierć polskiego króla Zygmunta, mająca swoje miejsce w 1440 oraz wybór na tron litewski młodego księcia Kazimierza spowodowała poważny wzrost napięć pomiędzy obu stronami. Konflikt nasilił się gwałtownie kiedy książę litewski Kazimierz Jagiellończyk został jednocześnie królem polskim. Autorka podaje, że  w okresie od 1448 do 1453 zorganizowano zjazdy możnych, na których omawiano dalszą sytuację wewnętrzną obu państw. Rozchodziło się tu głównie o propozycję rezygnacji z nazwy Wielkiego Księstwa Litewskiego, na co litewska szlachta nie chciała się zgodzić. Kulicka jest zdania, że na bazie powstałej niezgody pomiędzy obydwoma narodami zaczęło dojrzewać poczucie narodowej świadomości. Było to związane z poczuciem posiadania własnej kultury oraz tradycji. Litwini nie potrafili pogodzić się z faktem, że byli zawsze traktowani gorzej przez Polaków. Kiedy konflikt się zaostrzył, a było to już za panowania Kazimierza Jagiellończyka, Litwini oburzyli się na stronę polską tak mocno, że odesłali jej otrzymane wcześniej herby i zakomunikowali, że powracają do swoich dawnych znaków herbowych. Autorka podkreśla, że z dużym prawdopodobieństwem opisane wyżej fakty zrodziły pomysł przyjęcia przez Litwinów rzymskich przodków. Jak sama wskazuje, jest wiele czynników, którymi można wybronić postawioną tezę. Chociażby język litewski, który jest niezwykle podobny do łaciny, a każdy wykształcony Litwin na pewno znajdzie w nich w mnóstwo analogii. Drugim istotnym faktem była łatwość  z jaką można było porównać obrządki religijne, które panowały w Cesarstwie Rzymskim z tymi, które kultywowane były na terenie Litwy.
Jurkowski przypomina, że wśród wszystkich badaczy zajmujących się legendą o rzymskim pochodzeniu Litwinów panowała zgoda, że było to związane z głębokim dążeniem elit kulturalnych oraz politycznych do nadania większej rangi narodowi, z którego się wywodzą. Chcieli udowodnić, że pochodzą ze starożytnej cywilizacji, która za swoich czasów była najpotężniejszą w znanym wówczas świecie. Pada również stwierdzenie, że elity litewskie obrały również kierunek w jakim ma dążyć  i dojrzewać legenda.
Bardzo podobnego zdania jest Kulicka, która twierdzi, że inspiratorami legendy zapewne była litewska szlachta, ponieważ kiedy wczytać się w dzieła kronikarzy litewskich można dopatrzeć się, że wiele litewskich rodów ma wyprowadzoną genealogię wprost od Palemona i jego towarzyszy. Autorka wskazuje, że wśród potomków Rzymian możemy znaleźć rody Gasztołdów, Dowojnów i Moniwidów oraz kniaziów Holszańskich i Giedrojciów i to zapewne te rody odegrały niebagatelną rolę w popularyzacji treści mitu. Było to rzecz jasna w ich interesie aby udowodnić swoje szlachetne pochodzenie, ponieważ dodawało to wielkiego splendoru na arenie międzynarodowej.
Jurkiewicz przedstawiając w swoim artykule polityczne tło legendy zwraca na początku uwagę, że wzrastające poczucie dumy narodowej wśród Litwinów było jednym z głównych powodów wykrystalizowania się legendy o rzymskim pochodzeniu ich narodu. Wskazuje, że już u Kraszewskiego możemy znaleźć aspekty stwierdzające, że Litwini poszukiwali powodów, za pomocą których mogli się porównać ze szlachtą polską. Dalej stwierdza, że spostrzeżenia Kraszewskiego były najczęściej pomijane  przez następnych badaczy, lecz nie zmieniało to faktu, że wielu z nich dochodziło do takich samych konkluzji. I tak np. Brückner również stwierdził, że do powstania mitu doprowadziło wysoko rozwinięte poczucie własnej wartości oraz duże ambicje wielu wykształconych obywateli Wielkiego Księstwa Litewskiego. Kolejnym badaczem, który został przytoczony jest Jakubowski, którego zdaniem Litwini zainteresowali się tym tematem po tym jak rozpoczęły się konflikty pomiędzy stroną Litewską, a stroną Polską w połowie XV. Twierdzi on, że spór ten wywołał potrzebę dowartościowania się przez stronę litewską co miało dla nich niebagatelne znaczenie. Ponadto koncepcja szlachetnego rodowodu bardzo schlebiała stronie litewskiej, a w efekcie miała doprowadzić do uaktywnienia się zjawiska świadomości narodowej. Autor w dalszej części artykułu stwierdza, że teza, którą stworzył Jakubowski przypadła do gustu innym badaczom zdobywając ich uznanie. W związku z tym nie trzeba było długo czekać na kontynuatorów dzieła, którzy odpowiednio zadbali o jego rozszerzenie i pogłębienie.  Kolejno autor zwraca uwagę, że Avižonis był podobnego zdania co Zachara – Wawrzyńczyk, czyli twierdził, że konflikty, które ujawniły się po Unii Horodelskiej były jedną  z głównych przyczyn powstania legendy.
Elżbieta Kulicka porusza ciekawy wątek w swoim artykule, dotyczący samego mitu genealogicznego. Twierdzi ona, że tego typu legendy były niezwykle popularne w średniowiecznej Europie. W swoim przekazie miały na celu wskazanie od jakiego przodka pochodził dany naród. Wskazuje dalej, że świadomość posiadania przez naród chlubnej przeszłości oraz długiej i bogatej historii była niezwykle ważna w budowania świadomości narodowej, Dlatego też dzięki tego typu mitom mogły się odbywać w łatwiejszy sposób działania zjednoczeniowe prowadzone na różnych terenach.
Mając powyższe na uwadze autorka artykułu uważa, że fakt, iż na Litwie w XV wieku pojawiły się tendencje do stworzenia tego typu przekazu, wskazuje tylko na silną potrzebę narodowego samookreślenia. Sama teoria bardzo schlebia litewskiej dumie oraz wynosi jej przedstawicieli ponad obywateli innych krajów europejskich. Królestwo Polskie wniosło bardzo duży wkład w powstanie mitu genealogicznego na terenie Litwy, ponieważ to właśnie narastające konflikty z Polską były bezpośrednim katalizatorem, dzięki któremu wykrystalizował się obraz mitu. Autorka również podkreśla, że z tego powodu wymowa mitu była antypolska, ponieważ przedstawiała jakoby przodkowie litewscy byli wspanialsi od polskich. Ponadto Litwini zdawali sobie sprawę, że Polacy, których tak usilnie starali się doścignąć mieli wypracowany mit genealogiczny, do którego się utożsamiali i jak zaznacza autorka, w tym temacie Polacy nie odbiegali od najbardziej rozwiniętych krajów europejskich. Śledząc dalej artykuł Elżbiety Kulickiej warto wspomnieć, że autorka zwraca uwagę na fakt, że Polacy byli narodem, za pomocą którego Litwa dostała się do kręgu kultury chrześcijańskiej i mogła w ten sposób swobodnie czerpać z kultury i tradycji zachodu. Nie mniej mogli z tego powodu odczuwać pewnego rodzaju uzależnienie od strony polskiej oraz czuć się narodem nie będącym na tak wysokim stopniu rozwoju jak Polska oraz inne kraje zachodnioeuropejskie. Stworzenie mitu wydawało się istotnym krokiem zmierzającym do zniwelowania tych różnic.
W powyższym tekście znalazło się stwierdzenie mówiące o antypolskim wydźwięku, jaki można wywnioskować z treści mitu oraz z przyczyn jego powstania. Być może nie jest to do końca prawdą, ponieważ jak udaje się zauważyć w artykule Jurkiewicza, wskazuje on spostrzeżenia W. Paszury, który nie był do końca przekonany o antypolskiej wymowie. Stwierdza on, że z początkiem XVI wieku mit o rzymskim pochodzeniu narodu litewskiego doskonale się sprawdzał  w obronie litewskich interesów przed stale rosnącym w silę państwem moskiewskim. Dowiadujemy się, że legenda stanowiła dowód na słuszne roszczenia litewskie w stosunku do Inflant.
Do tej pory pojawiały się głównie opinie o antypolskim charakterze mitu, lecz czy tak do końca było? Mimo konfliktów jakie wytworzyły się we wspólnych relacjach pomiędzy stroną litewską i polską, to jednak należy zauważyć, że złączone były oba narody sojuszem, które w razie pojawiającego się niebezpieczeństwa były gotowe wypełnić. Oba narody dzieliły wspólnie zawirowania i troski jak również szczęście i radość jakie przynosiły kolejne lata. Jurkiewicz przytacza pogląd M. Jučasa, który opracował w 1968 roku, a którego konsekwentnie bronił przez wiele następnych lat. Był on zdania, że z początkiem XVI wieku, kiedy legenda pojawiła się w „Latopisie Wielkiego Księstwa Litewskiego i Żmódzkiego” przyjęła charakter o zdecydowanej wymowie antymoskiewskiej. Jako uzasadnienie podaje, że w owym czasie zaobserwowany został znaczny wzrost potęgi państwa moskiewskiego, które rozpoczęło prowadzenie agresywnej polityki w stosunku do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Jak podaje autor, polityka równowagi sił przestała już istnieć na tych terenach. Litwini nie byli w stanie przeciwstawić się państwu Moskiewskiemu i zepchnięci zostali do stosowania polityki obronnej. W dalszej części dowiadujemy się, że Moskwa prowadziła swoje działania w bardzo szerokim zakresie, nie ograniczając się jedynie do rozwiązań siłowych. Jednym ze sposobów była ideologiczna agitacja wśród ludności z terenów, którymi zainteresowana był Moskwa. Wszak tereny te stanowiły stare księstwa ruskie, których Moskwa uważała się za spadkobierców. Jučas wskazuje, że działalność ta uaktywniła się w największy sposób poprzez tzw. spisek kniaziów, mający swoje miejsce w latach 1480 – 1481. Moskale dla usprawiedliwienia swojej działalności stworzyli teorię mówiącą o Trzecim Rzymie, i że jakoby ród Giedymina miał pochodzić bezpośrednio od książąt połockich lub smoleńskich, natomiast ród Rurykowiczów otrzymał szlachetnie pochodzenie wprost od Cesarza Augusta. W tym przypadku można zgodzić się ze śmiałą tezą, że litewski mit jest niejako odpowiedzią                    na Moskiewskie roszczenia i usprawiedliwia on litewskie panowanie na terenach byłych księstw ruskich wraz z Kijowem, którego autor nazwał „macierzą ruskich grodów”. Wydaje się, że treść legendy doskonale nadawała się również do obrony nad zaborczymi sąsiadami ze wschodu.
Jučas nie był jedynym uczonym, który podjął próby innego spojrzenia na legendę o powstaniu narodu litewskiego. Kolejnym był J. Suchocki, który w 1987 roku upublicznił swoje dzieło. Zauważa on, że XV i na początku XVI wieku na Litwie rozpoczęły się przemiany stosunków narodowościowych i społecznych. Głównym punktem, na który zwrócił uwagę były przemiany jakie się dokonywały wśród szlachty pochodzenia ruskiego. Szlachta ta coraz częściej dzierżyła w swoich rękach ważne stanowiska państwowe, zdobywając tym samy coraz większe wpływy. Odbywało się to rzecz jasna kosztem możnowładców pochodzenia litewskiego, którzy stopniowo tracili swoje pozycje. Szala po obu stronach zaczęła się powoli wyrównywać, co według Suchockiego nie było dziełem przypadkowym. Ruch, który zaobserwował był albo wynikiem stworzenia przez władze litewskie programu etnonarodowego lub wręcz przeciwnie było to bodźcem do jego stworzenia. Jaka by nie była prawda, faktem było, że elity ruskiego pochodzenia stanowiły coraz bardziej liczący się element na politycznej mapie Wielkiego Księstwa Litewskiego. Mając powyższe na uwadze Suchocki dochodzi do wniosku, że znany już antypolski charakter legendy o rzymskim pochodzeniu narodu litewskiego należałoby jeszcze uzupełnić o próbę zachowania kontroli nad Państwem z obawy o coraz mocniej napierających przedstawicieli ruskiej szlachty na najważniejsze stanowiska w Wielkim Księstwie. Suchocki stwierdza, że dowodem na wyżej podane fakty ma być jak sam podaje: „Zarówno chronologia narodzin legendy, jak i treści zawarte we właściwiej XV – wiecznej części przekazu świadczą o tendencjach separacyjnych zagrożonego etnosu litewskiego względem ruskich mieszkańców państwa!”
W dalszej części artykułu Jurkiewicz nakazuje ostrożność w tego typu interpretacji, ponieważ jak sam zauważa, z przeprowadzonych badań nad elitą polityczną Wielkiego Księstwa Litewskiego kształtującą się w XV wieku, a także w pierwszej połowie XVI wieku wynika, że wcale tak nie musiało być. Powołując się na Latopisy litewskie przestawiające najdawniejszy obraz Litwy wskazuje, że nie było zjawiska wzajemnego zwalczania się dwóch żywiołów, lecz wręcz odwrotnie. Autor twierdzi, że od samego początku książęta litewscy oraz ruscy wspólnie pracowali nad umacnianiem Wielkiego Księstwa Litewskiego. Następnie autor dopowiada, że na dowód jego stwierdzenia może posłużyć fakt, że latopisy litewskie już dawno wspominały o Nowogródku zaznaczając jego związek z Litwą.
Jurkiewicz stwierdza, że większość badaczy chcąc oznaczyć krąg możnowładczy mający bezpośredni wpływ na rozwój legendy podąża za Jakubowskim. Stwierdził on, że inspiratorami, a także propagatorami legendy były rody Gasztołdów i Holszańskich, być może również Giedrojciów. Na podstawie powyższego Jurkiewicz stwierdza, że poszczególni badacze w mniejszym lub większym stopniu zajmowali się poszczególnymi rodami, lecz jedno warte jest podkreślenia. Wymienione rody zawsze reprezentowały interesy znacznej części możnowładców, tak więc można się pokusić o stwierdzenie, że możnowładcy dbając o własne interesy, dbali zarazem o interesy reszty możnych rodów lub ich zdecydowanej większości. Suchocki natomiast podał dużo szerszy krąg szlachty Wielkiego Księstwa, która miała stanowić jego elitę i decydować o dalszym kierunku rozwoju Państwa.
Jurkiewicz nie zapatruje się ślepo jedynie w polityczne aspekty, które miały zadecydować o rozwoju legendy, lecz patrzy na to szerzej. Na dowód powyższego przedstawia poglądy Eligijusa Raila, który był zdania, że niekoniecznie legenda była budowana na tle polityki jaka prowadzona była w Księstwie Litewskim przez elity rządzące. Jego propozycja dotyczyła przyjrzenia się wszystkim czynnikom, które składały się na cały mit. Chodziło tu głównie o opowiadania, które mit w sobie zawierał. Następnie autor tezy kazał się zastanowić nad tym czy inspiracji do stworzenia tej opowieści nie dostarczyła Biblia. Wskazywał on na wiele analogii, które można było odnaleźć pomiędzy obydwoma dziełami. Wskazuje on chociażby na podróż morską Palemona, którą porównuje z Arką Noego i jego ucieczką przed potopem. W rzece Niemen widzi zaś odpowiednik biblijnego Jordanu.
Jurkiewicz wskazuje nam, że ta teza wzbudziła wielkie zainteresowanie. Na dowód podaje, że A. Vasiliauskas wspomniał ją w artykule, którym rozpoczyna się opracowanie dziejów Wielkiego Księstwa Litewskiego. Vasiliauskas odniósł się z uznaniem do przedstawionej koncepcji Raili, uważając, że jest nowatorska i poszerza punkt widzenia, którym do tej pory się posługiwano. Sam dodaje od siebie, że należałoby rozszerzyć przyjętą koncepcję poza motywy Biblijne. Vasiliauskas jest zdania, że legenda może czerpać z wielu innych przekazów takich jak np. ucieczka z Troi. Pojawili się również inni uczeni, którzy z większym lub mniejszym optymizmem odnosili się do koncepcji Raili. Jurkiewicz podał w swoim artykule, że Gintaras Beresnevičius również był pod wrażeniem na te świeże spojrzenie, a ze swej strony dokonał interpretacji kilku wątków zawartych w micie, w poszukiwaniu analogii do dawnych dzieł historiograficznych oraz literatury pięknej. Nigdy nie jest tak, że wszyscy zgadzają się z jednym stanowiskiem. W tym przypadku było podobnie, ponieważ jak podaje Jurkiewicz w swoim artykule, bardziej krytyczne stanowisko wyraził S. Rowell. Co prawda uznał, że podejście do starego tematu od nowej strony jest dosyć interesujące, lecz wskazał również na jej słabości, o których autor artykułu napisał, że „Podkreślił przy tym zauważalny w rozwoju legendy proces okcydentalizacji litewskiego latopisarstwa, jak i w ogóle kultury W. Ks. Litewskiego.”
Jurkiewicz ustosunkował się również do Biblii jako motywu powstania legendy, wskazując wpierw zdanie L. Ginejtisa, który twierdził, że: „Polemiczne uwagi S.C. Rowella i A Vasiliauskasa można uznać za wyważone. Próba odczytania tekstu legendy przez pryzmat Biblii jest godna uwagi ze względu na swe nowatorstwo, uderzające zwłaszcza w zestawieniu ze spostrzeżeniami dawniejszej literatury przedmiotu, iż dla latopisów litewskich nie są charakterystyczne religijne motywy i odwołania do Biblii. Wychodząc z takiej oceny wnioskowano, że były one pisane przez ludzi świeckich” Następnie sam autor zabrał w tej sprawie głos mówiąc, że: „W istocie trudno sobie wyobrazić, by kronikarz litewski w XV lub XVI wieku nie czerpał inspiracji z Biblii, która w zasadniczych rysach określała jego światopogląd. W latopisarskiej opowieści dowody czerpania z Pisma Świętego są zresztą często zupełnie jawne, jak w datacji od stworzenia świata, czy przywoływaniu postaci Antiocha Syryjskiego lub Heroda. Szukanie jednak w Biblii generalnego rozwiązania zagadek latopisarskiej legendy, jej metafor i symboli, należy uznać za z góry skazane na niepowodzenie”.
Powyżej wskazałem kilku polskich uczonych, którzy podjęli się trudnego tematu związanego z poglądami na kulturowe i społeczno polityczne tło genezy o powstaniu mitu. Z cytowanych przez nich uczonych zagranicznych, jak również zgodnie z ich poglądami możemy stwierdzić, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na nurtujące nas pytanie. Były różne obozy, które w inny sposób interpretowały treść samej legendy, jak również warunki w jakich przyszło się jej rozwijać. Wielu jest zdania, że legenda ma charakter antypolski i w tym celu została stworzona. Kolejni uczeni uważają wręcz przeciwnie, a mianowicie, że treść mitu ma posłużyć obronie przed zakusami Państwa Moskiewskiego, a jeszcze kolejni, że próżni możnowładcy rozkazali stworzyć tę ideę tylko dlatego aby nasycić swoją próżność.
Oczywiście to nie jedyne tezy, które powstały, lecz warto zauważyć w tym miejscu, że tak naprawdę nikt do końca nie wie dlaczego powstała legenda o rzymskich przodkach. Następnie nikt nie wie kto stworzył tę legendę i dlaczego. Być może był to Dusburg, choć to wątpliwe, a może jednak skreślony przez wszystkich Jan Długosz. Oczywiście możemy zauważyć, że opinia o celu stworzenia legendy zmienia się wraz z mijającymi latami, ale to chyba normalne, że ludzie dopatrują się różnych rzeczy w zależności od zagrożeń jakie się aktualnie pojawiają na horyzoncie. Nie inaczej zapewne było w tym przypadku.
Pewnie nigdy się nie dowiemy czym kierował się autor legendy, ani kiedy ją stworzył, ale odrobina niepewności na pewno jej nie zaszkodzi.


Zobacz spis wszystkich artykułów

Czytaj również:
Teoria o Rzymskim pochodzeniu Litwinów w historiografii polskiej